POWSTANIE WARSZAWSKIE 1944 – 2 sierpnia – Krystyna Krahelska – twarz warszawskiej Syrenki


– Prof. Nitschowa wspominała, że gdy rozważała zlecony jej przez Starzyńskiego projekt pomnika Syreny warszawskiej, obie z Krystyną doszły do wniosku, że to nie może być żadna rusałka, tylko musi być mocna dziewczyna – wspominała siostra Krystyny Krahelskiej.

 Krystyna Krahelska – poetka, artystka, dziewczyna, która użyczyła twarzy warszawskiej Syrence i która została śmiertelnie ranna w 1. dniu powstania warszawskiego. Opowiada siostra Haliny Krahelskiej:
Pomnik warszawskiej Syrenki, wykonany ze spiżu przez Ludwikę Nitsch, której pozowała w latach 1936-1937 Krystyna Krahelska. Wikimedia Commonscc
.
Pomnik warszawskiej Syrenki, wykonany ze spiżu przez Ludwikę Nitsch, której pozowała w latach 1936-1937 Krystyna Krahelska. Wikimedia Commons/Foto: Henryk Kotowski

Krystyna Krahelska była poetką, harcerką, żołnierzem Armii Krajowej. Postrzelona przez niemieckiego snajpera podczas ratowania rannego kolegi, w pierwszej godzinie Powstania Warszawskiego.

Moja siostra

Halina Krahelska w rozmowie, nagranej w sierpniu 1971 r. wspominała swą kuzynkę: – Krystynę mogłabym nazwać dzieckiem wsi – mówiła Halina Krahelska. – Chowała się do czasu pójścia do szkoły stale na wsi.

Ukochane Polesie

Krystyna Krahelska urodziła się niedługo przed wybuchem I wojny światowej, 25 marca 1914 w majątku w Mazurkach nad rzeką Szczarą. Ukończyła gimnazjum w Brześciu nad Bugiem. W 1935 r. przeniosła się do Warszawy, gdzie zaczęła studia na Wydziale Etnografii. Zaraz po przyjeździe do stolicy otrzymała propozycję od prof. Ludwiki Nitschowej pozowania do pomnika warszawskiej Syrenki.

Warszawa

– Ona nigdy nie lubiła miasta, miasto ją męczyło – opowiadała Halina Krahelska. – Jej ciągle było brak zieleni, w wielu jej wierszach z tego okresu ciągle przewijała się ta nuta, by uciec gdzieś, gdzie jest choć trochę drzew.

Krystyna Krahelska została ciężko ranna na Polu Mokotowskim, w pobliżu ulicy Polnej (nazwa ulicy pochodzi od Pola Mokotowskiego), niedaleko miejsca gdzie znajduje się basen na Polnej. – Zginęła tak, jak sobie wymarzyła – komentowała siostra poetki. – Bo ona upadła nie na bruk, co byłoby dla niej straszne, ona upadła na pole działkowe, leżała wśród słoneczników, kartofli, buraków, na tej ziemi, która dla niej była wszystkim. Zmarła następnego dnia – 2 sierpnia.

Powstańcza euforia
Halina Krahelska, charakteryzując swą kuzynkę, sporo uwagi poświęciła jej twórczości poetyckiej. Przypomniała ostatni czterowiersz, jaki Krystyna napisała w życiu. Pochodził z czerwca 1944 r.

– Ten wiersz moim zdaniem był wizją poetycką, która, sprawdziła się w 100 procentach – Ona wtedy napisała: ”Gdy przyjdzie dzień odlotu do krainy innej, chcę odlecieć w porywie szczęścia jak ptak, co uciekając z ziemi niegościnnej, ziemię na niebo zamienia”. – I tak zginęła – powiedziała Halina Krahelska. – W pierwszym dniu powstania, kiedy wydawało się nam, że jesteśmy wolni, że miasto jest w naszych rękach, że nareszcie my bijemy tego wroga. Oszczędzony jej został cały tragiczny ciąg dalszy.

Krystyna Krahelska - poetka, harcerka, żołnierz Armii Krajowej. Wikimedia Commons/dp
.
Krystyna Krahelska – poetka, harcerka, żołnierz Armii Krajowej. Wikimedia Commons

Artystyczna dusza

Krystyna Krahelska jest autorką słów do jednej z najbardziej znanych piosenek pt. „Hej, chłopcy, bagnet na broń”. Napisała ją  w styczniu 1943 r. dla żołnierzy „Baszty”. Stała się ona najpopularniejszą piosenką żołnierską Polski Walczącej i Powstania Warszawskiego. Sama uwielbiała śpiewać, miała fenomenalny słuch, jako studentka dała kilka koncertów w Polskim Radiu.

Przeczucie śmierci?

– Coś w niej było takiego, jakby przeczuwała, że zginie – wspominała siostra poetki. – W niej był nie tyle smutek, tylko taka zaduma. Ostatnie jej zdjęcie, robione tu, w Warszawie na dwa miesiące przed wybuchem powstania, jest właśnie takim zdjęciem w pewnym sensie nieobecnym, tragicznym, zdjęciem człowieka, który już się z czymś żegna.

Taka była kobieta, która użyczyła swej twarzy rzeźbiarce, prof. Ludwice Nitschowej, stając się na zawsze symbolem Warszawy…