PAMIĘTAMY – 03.01.2014 r. – Laudacja wygłoszona przez przyjaciela Macieja Gieleckiego
Te Deum Laudamus…, Ciebie Boże Wysławiamy!
Pozwólcie, że to tymi słowami prastarej pieśni rozpocznę – rozpocznę dziękczynienie Bogu w Trójcy Jedynemu, za dar życia Bogumiła Tadeusza – ukochanego brata, stryja, naszego Przyjaciela.
A każdy z nas, tu zgromadzonych wie, jak wielkim darem była Jego obecność w naszym życiu. Wie, ile życzliwości, wsparcia i temperamentu, wniósł Bogumił w naszą codzienność. Wie, czym była Jego pomocna dłoń, jego prawość i jego odwaga.
Każdy kto miał okazję poznać Bogumiła, mógł dotknąć rzeczywistości, czym jest przez wieki kształtowana duchowość Polaka – Polaka Sarmaty.
Bogumił urodził się w 1946 roku w Warszawie z małżonków Szczepańskich; ojca Tadeusza i matki Eugenii z domu Brożyńskiej.
W domu, gdzie nie wyobrażano sobie opuścić Mszę niedzielną.
W domu, gdzie kultywowano pamięć o przodkach – Powstańcach, którym za miłość Ojczyzny odebrano majątek.
W domu, gdzie ojciec – żołnierz Armii Krajowej, w czasach terroru stalinowskie woził dzieci pod Ossów, na pola Bitwy Warszawskiej, by uczyć czym jest służba Ojczyźnie.
W domu, w którym na co dzień okazywano dzieciom czym jest: miłość, uczciwość i prawdomówność.
Czy może więc dziwić, że w życiu Bogumiła – zawołanie:
Bóg, Honor i Ojczyzna
nie było odświętnym frazesem, a stało się probierzem i miarą godnego życia?
Bóg
Bogumił przyjął do praktyki swego życia fundamentalną zasadę, że gdy Bóg na pierwszym miejscu, to wszystko na właściwym miejscu!
Modlitwa, msza św., nabożeństwa, nie były dla niego powinnością, a stanowiły Jego prawdziwą radość. Wielu z nas pamięta Go z corocznych pielgrzymek na Jasną Górę i do wileńskiej Ostrej Bramy; pamięta z co czwartkowych Mszy św. za Ojczyznę, ze spotkań Duszpasterstwa Akademickiego i Rodziny Rodzin. Niewielu natomiast wie, że pragnieniem jego serca było kapłaństwo, do którego przygotowywał się Bogumił, już jako w pełni dojrzały człowiek, rozpoczynając studia teologiczne na UKSW. Niestety konieczność długotrwałej opieki nad obłożnie chorą matką udaremniła ten zamiar.
Honor
Swoim życiem Bogumił potwierdzał, że sarmackie rozumienie honoru wyrasta ze szlachetności i poczucia obowiązku, a nie zadufania w sobie. Za punkt honoru stawiał sobie odwagę życie w prawdzie, to jest w zgodzie z sumieniem i swoimi przekonaniami; niezależnie od ceny jaką przychodzi za to płacić. Jego koledzy z Solidarności, ZCh-N i samorządu terytorialnego mogli podziwiać odwagę z jaką stawał w obronie podstawowych wartości, w tym: godności ludzkiej i prawa do życia; Jego uporczywe przeciwstawianie się zakłamaniu publicznemu i niszczeniu kultury narodowej. Honorem naszego przyjaciela Bogumiła było wyciągnięcie pomocnej dłoni do każdego, kto jej potrzebował; nie jutro, czy za chwilę, ale już – natychmiast.
Ojczyzna
Słowo ojczyzna u naszego Bogusia, to przede wszystkim rozmiłowanie w pięknie naszej ziemi, naszej tradycji i naszej historii. A miłując swoją Ojczyznę chciał, jakże zachłannie, wciąż doświadczać tego piękna. Już w czasach studenckich aktywnie działał w uczelnianym PTTK, zdobywając uprawnienia przewodnika warszawskiego i świętokrzyskiego. Namiętnie oddawał się turystyce kwalifikowanej i żeglarstwu. Jako instruktor nie ograniczał się do przekazywania umiejętności, a z pasją rozbudzał w młodzieży docenianie piękna Polski i zrozumienia jej historii.
Wielu z nas mogło podziwiać jego fenomenalną erudycję historyczną, która u Bogumiła przeplatała się z głębokim rozumieniem chrześcijańskiej kultury narodu.
Jeżeli kto chciałby mnie spytać: czym jest to nasze, polskie zawołanie – Bóg, Honor i Ojczyzna? To opowiedziałbym mu o godnym i szlachetnym życiu mojego przyjaciela – Bogusia.
Dobry Boże, przyjmij do grona swoich świętych tę piękną, słowiańską duszę;
A naszą ojczystą ziemię wspieraj Jego naśladowcami.
Laudacja wygłoszona przez przyjaciela – p. Macieja Gieleckiego – w kościele pw. św. Jakuba, podczas pogrzebu Bogumiła Szczepańskiego w dniu 3 stycznia 2014 r.
/tekst, jak to w mowie, podlegał niewielkim modyfikacjom/