Nawrócenie

 .
Tomasz Kalita, były rzecznik SLD, który walczy ze złośliwym nowotworem mózgu, udzielił poruszającego wywiadu magazynowi „Plus Minus” „Rzeczpospolitej”. Mówi w nim o tym, jak bardzo zmienił się pod wpływem choroby. – Stałem się człowiekiem religijnym, zmieniłem swoje myślenie, zupełnie inaczej podchodzę do życia, do świata – wyznaje polityk w rozmowie z Robertem Mazurkiem.
 .
Choć diagnoza brzmi jak wyrok, Kalita zapewnia, że nie żegna się z życiem, nie chce też stać się „onkocelebrytą”. – Nie chciałbym, żeby odebrano mnie jako młodszą wersję gen. Jaruzelskiego czy Józefa Oleksego – komunisty, który nawraca się przed śmiercią. To zupełnie nie tak – podkreśla. Przyznaje jednak, że choroba przewartościowała w jego życiu niemal wszystko.
 .
Pod koniec maja Tomasz Kalita, były rzecznik SLD, dostał ataku padaczki i trafił do szpitala. Usłyszał, że ma wielopostaciowego glejaka. Dwa tygodnie później przeszedł skomplikowaną operację wycięcia guza. Tuż przedtem zdarzyło się coś, co zmieniło go na zawsze. – Zjeżdżałem na pierwszą operację w swoim życiu. To było absolutnie przerażające, pierwszy raz w życiu byłem w szpitalu, a strasznie się ich bałem. No i operacja, potworny lęk. Jedyne, co mogłem zrobić, to się modlić bardzo gorliwie: 'Ojcze nasz…’. I nagle poczułem rękę. To był dotyk ciepłej dłoni na piersi i głos: 'Nie martw się’. To było coś niesamowitego, to mnie napełniło jakąś siłą i tak wjechałem na operację – opowiada o tym, czego doświadczył, polityk.
 .
Kalita podkreśla, że ma potrzebę mówienia o swojej przemianie. – Opowiadam o tym doświadczeniu, bo mam taki obowiązek: – Muszę o tym opowiedzieć, bo jeżeli mi pomógł Bóg, to dlaczego mam nie mówić o tym innym?! Czy wcześniej był osobą religijną? – W zasadzie nigdy nie miałem doświadczeń duchowych, żyłem bez tego, choć w domu było Pismo Święte, czytano je. Mój brat jest adwentystą, ojciec sympatyzował z nimi, na jego pogrzebie był pastor – mówi. Dodaje, że sam jest ochrzczony, był u komunii i bierzmowania, ale nie miał bliskich związków z Kościołem.
 .
Na pytanie, czy jest katolikiem, odpowiada: – Chrześcijaninem w stu procentach i jestem z tego dumny. Z Kościołem mam pewne niepoukładane sprawy, nie mogę więc powiedzieć, że jestem w pełni katolikiem. Natomiast jestem owcą z owczarni, którą opisuje św. Jan Ewangelista: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. Modlę się własnymi słowami, bo nie jestem zbyt biegły w formułkach, nie mam książeczki do nabożeństwa. Proszę o miłosierdzie i o wybaczenie, modlę się o dar, o cud.
 .
Kalita modli się też o zdrowie, bo wierzy, że jeśli ktoś może go uzdrowić, to tylko Bóg. Mówi, że inaczej patrzy dziś na śmierć. Jest dla niego przejściem do życia wiecznego, w które wierzy. – Przecież cały sens wiary polega na tym, że jest nadzieja na życie wieczne. Jest we mnie wiara, że Jezus umarł na krzyżu, byśmy mieli życie wieczne – dodaje Kalita. Do swojej choroby polityk podchodzi z pokorą. Mówi, że wkracza w kolejne życiowe debiuty w roli pacjenta. Cieszy się małymi sprawami, marzy o rzeczach prostych, jak spacer z psem „w kierunku słońca, w kierunku światła, jakiejś nadziei”. – Pan Bóg ma plan zbawienia i jest w nim miejsce dla każdego z nas. To jak z przyjacielem, trzeba mu teraz zaufać, on nas poprowadzi, bo wie, jak ci pomóc, zna drogę – wyznaje. Kalita mówi, że spotyka go wiele dobra. Przewartościowanie własnego życia także uważa za dobro.
 .
Przyznaje, że dotarło do niego wiele nowych rzeczy, na przykład to, jak bardzo potrzebuje drugiej osoby. Choć przez lata żył w związku, teraz zrozumiał siłę sakramentalnego „tak”. – Teraz dowiedziałem się, czym może być małżeństwo, że to zupełnie inny wymiar, bo czym innym jest partnerstwo, a czym innym małżeństwo! Dowiedziałem się, jak wspaniałe może być stworzenie rodziny – mówi były rzecznik SLD, dodając że stąd decyzja o ślubie. Cieszą go też przyjaciele i znajomi, niosący wsparcie. – To piękne doświadczenie wiedzieć, że nie jesteś sam, że ludzie na całym świecie: i protestanci, i katolicy, się za ciebie modlą. To daje mnóstwo siły, jest w stanie wesprzeć cię każdego dnia, w każdej sytuacji.
 .
Potęga modlitwy ma dla mnie ogromne znaczenie – przyznaje. Polityk SLD wyznaje też, że zdał sobie sprawę z pozytywnej roli, jaką odgrywa Radio Maryja. – Rano w szpitalu słuchałem Radia Maryja. Mama kupiła mi radio, żebym mógł słuchać papieża Franciszka, kiedy był na Światowych Dniach Młodzieży, więc byłem na bieżąco. Zrozumiałem fenomen tego radia i naprawdę je doceniłem. Zwłaszcza o tej porze dzięki Radiu Maryja ludzie mogą kogoś posłuchać, mogą się wspólnie pomodlić, nie są sami, opuszczeni. To wielka rola ewangelizacyjna – mówi Kalita.
.
JT m. in. na podst. http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/%c5%9bmiertelnie-chory-polityk-sld-si%c4%99-nawr%c3%b3ci%c5%82/ar-AAiHl8n?ocid=spartandhp [dostęp 2016-09-05]