Kanonizacja małżeństwa Ludwika i Zelii Martin
.
Z Ewangelii według świętego Marka (Mk 10, 1-9)
Wybrał się stamtąd i przyszedł w granice Judei i Zajordania. Tłumy znowu ściągały do Niego i znowu je nauczał, jak miał zwyczaj. Przystąpili do Niego faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając zapytał ich: «Co wam nakazał Mojżesz?» Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!»
Wstęp
Pierwszy raz w historii Kościoła w jednej uroczystości kanonizowano parę małżeńską. Ogłoszenie Ludwika i Zelii Martin świętymi Kościoła stanowi bardzo ważny przekaz duchowy dla wszystkich wiernych. Kanonizacja ta miała miejsce podczas trwającego w Rzymie synodu biskupów poświęconego rodzinie. Z pewnością nauczanie Kościoła dotyczące podstaw małżeństwa sakramentalnego, jako związku mężczyzny i kobiety oraz jego nierozerwalnego charakteru, nie ulegnie zmianie. Jednak niepokojący jest fakt, że pojawiła się grupa kardynałów i biskupów, którzy podjęli dyskusję o zasadności tych podstaw. Chodzi o pomysł dopuszczenia par niesakramentalnych do Komunii świętej i uznanie za małżeństwo par homoseksualnych. Z bólem o tym zjawisku mówił polski biskup z Boliwii Krzysztof Białasik
(informacja ze strony internetowej: niezależna.pl, z 22 października):
„Moim zdaniem jest to smutne, że zajęliśmy się niektórymi sprawami,
których ten Synod nie powinien dotykać, bo są to sprawy o innym charakterze. Mnie
zaskoczyło to, że jest pewna grupa kardynałów i biskupów, którzy wypowiadali się nie
zawsze odpowiednio na temat rodziny, mieszając do tego sprawy, które powinny być
rozważane w innej rzeczywistości, a mianowicie komunię dla rozwiedzionych i
homoseksualizm. To są inne problemy, problemy albo doktrynalne, albo sztucznie
wymyślone, by zniszczyć rodzinę. Dlatego właśnie sprawy te są promowane przez różne
organizacje międzynarodowe, przede wszystkim z USA i Europy Zachodniej.
Ale zaskakujące jest, że mają też one wpływ na niektórych biskupów. Nie wiem, co się za tym
wszystkim kryje, ale jeżeli jest taka grupa kardynałów czy biskupów, a jest, to znaczy, że
coś za tym stoi. I to właśnie najbardziej mnie zabolało, że mogą istnieć wśród biskupów
takie osoby”. Na tym tle ważnym stał się znak kanonizowania przez papieża Franciszka
małżonków Ludwika i Zelii Martin. Stanowią oni świadków świętości i piękna
sakramentalnego małżeństwa i rodziny. Ludwik i Zelia świadczą, że sakrament małżeństwa
przy współpracy człowieka stanowi źródło uświęcenia przez miłość zarówno małżonków
jak i ich dzieci. W zamęcie świata i prób niszczenia tradycyjnej nauki Kościoła, w sytuacji
ataku na Kościół i jego doktrynę o małżeństwie i rodzinie święci Ludwik i Zelia zostali
zapaleni jak światło, które rozprasza mrok.
1. Więź małżeńska Ludwika i Zelii Martin
Rozpatrując zjawisko w płaszczyźnie ludzkiej można powiedzieć, że początkiem
związku małżeńskiego jest zakochanie się młodych ludzi – mężczyzny i kobiety. Zapewne
w większości przypadków miłość uczuciowa, cielesna, zakochanie się wyprzedza wieź
duchową, do której powstania potrzebna jest dłuższa znajomość. Jak było w przypadku
Ludwika i Zelii? Według tradycji rodzinnej spotkanie tych dwojga nastąpiło na moście
Saint-Leonard. Drobna fizycznie Zelia zwróciła uwagę na mijającego ją przystojnego
mężczyznę. Jak napisze, gdy Ludwik mijał ją na moście usłyszała w głębi serca głos Jezusa:
„To ten, którego przygotowałem dla ciebie”.
Istotną rolę w zawarciu znajomości pomiędzy Ludwikiem i Zelią odegrała matka
Ludwika, która współorganizowała kursy koronkarskie, na które uczęszczała Zelia. Ona to
zwróciła uwagę syna na tę uroczą dziewczynę o nienagannym wychowaniu
chrześcijańskim. Para ta poznała się, gdy Ludwik miał trzydzieści pięć, a Zelia dwadzieścia
siedem lat. Ślub kościelny zawarli zaledwie po trzech miesiącach narzeczeństwa. W
dzisiejszych czasach jest to coś niespotykanego – na ogół okres narzeczeństwa trwa kilka
lat, w wielu przypadkach sześć-osiem lat. Myliłby się ten, kto by przypuszczał, że
Ludwikowi i Zelii było tak pilno do pożycia cielesnego.
O pierwszeństwie duchowej miłości pomiędzy Ludwikiem i Zelią świadczy fakt, że
przez pierwsze pół roku małżeństwa w ogóle nie prowadzili pożycia małżeńskiego – żyli
jak brat z siostrą. Niekiedy związek taki nazywa się małżeństwem józefowym – od związku
świętego Józefa z Najświętszą Maryją Panną. Inicjatorem małżeństwa józefowego był
Ludwik. Zelia podporządkowała się pragnieniom duchowym męża, choć, jak powiemy
później, jej pragnienia były inne. Pożycie małżeńskie podjęli oni dopiero po interwencji
spowiednika.
U Ludwika pragnienie życia w czystości nie było kaprysem chwili. To duchowe
pragnienie miało dłuższą historię. Ludwik jako dwudziestodwuletni mężczyzna próbował
wstąpić do Zakonu Kanoników Regularnych Świętego Augustyna. Nie został jednak
przyjęty z powodu braku znajomości łaciny – koniecznej w tamtych czasach do
sprawowania Mszy świętej. Tak się złożyło, że nie przechodził on w szkole klasycznego
programu nauczania, który obejmował ten język. Widać w tym działanie Opatrzności Bożej
– Bóg miał w stosunku do niego inne plany. Ludwik próbował uzupełnić nieznajomość
łaciny, ale próba ta zakończyła się niepowodzeniem. Po lekkiej depresji, spowodowanej
przemęczeniem nauką, zrezygnował.
Ludwik, po nieudanej próbie życia zakonnego, powrócił do Alencon i podjął pracę jako
zegarmistrz-jubiler, zakładając swoją własną firmę. Nie porzucił on jednak pragnienia życia
modlitewnego. O czym świadczy fakt kupienia przez niego niewielkiej posiadłości z tzw.
Pawilonem w ogrodzie. Pawilon była to niewielka ośmiokątna dwupiętrowa wieża, w której
chował się na modlitwę i rozmyślanie. Wewnątrz miejsca na modlitwę umieścił napisy:
„Bóg mnie widzi”; „Wieczność się zbliża, a my o tym nie myślimy”. Zatem biorąc pod
uwagę gorące pragnienie życia duchowego u Ludwika nie jest niczym dziwnym pomysł
życia w józefowym małżeństwie.
Warto dodać, że również Zelia podjęła w młodości próbę życia zakonnego u sióstr świętego Wincentego a Paulo, które opiekowały się chorymi w szpitalu w Alencon. Jednak przełożona sióstr rozeznawszy, że nie ma ona powołania zakonnego, odesłała ją do domu. Zelia była bardzo rozczarowana tym faktem, ale nie nalegała na przełożoną, aby ta zmieniła decyzję. Po nieudanej próbie życia zakonnego napisała modlitwę: „Mój Boże, ponieważ nie jestem godna być Twoją oblubienicą, jak moja siostra” – siostra Zelii Maria Ludwika była wizytką w Le Mans – „wstąpię w stan małżeński, aby wypełnić Twoją świętą wolę. A więc proszę Ciebie, daj mi dużo dzieci i żeby wszystkie były Tobie poświęcone”. Trzeba zauważyć, że modlitwa ta została wysłuchana, co więcej, była proroctwem – pięć córek Ludwika i Zelii podejmie powołanie zakonne. |
W miłości małżeńskiej Ludwika i Zelii widać przewagą czynnika duchowego. Obydwoje
upatrywali źródło miłości małżeńskiej w Bogu. Podjęcie powołania małżeńskiego
traktowali jako wypełnienie woli Bożej. W rozeznaniu i w pełnym podjęciu przez nich tej
drogi życia wielką rolę odegrało kierownictwo duchowe świadczone przez kapłanów i
osoby zakonne. Obydwoje byli posłuszni temu kierownictwu – wykazując w ten sposób
wiarę w Kościół. Tak było zarówno przy nieudanej próbie życia zakonnego, jak i w
otwarciu na potomstwo w małżeństwie. Listy Ludwika i Zelii do siebie stanowią
świadectwo ich czułej, duchowej miłości. Traktowali miłość małżeńską jednocześnie jako
przyjaźń.
2. Jedność w odmienności
Małżeństwo Ludwika i Zelii Martin stanowi czytelny przykład odmienności psychiki,
upodobań i charakteru mężczyzny i kobiety. Dzięki właściwemu podejściu do tej
odmienności, staje się ona nie problemem dla jedności małżeńskiej, ale wprost przeciwnie
jej umocnieniem i bogactwem wspólnoty rodzinnej. Jedną z ważnych funkcji małżeństwa
jest wzajemne uzupełnianie i wspieranie się. Tak właśnie było w rodzinie Ludwika i Zelii.
Mądrość małżonków Martin polegała nie tylko na wzajemnej akceptacji odmienności
charakterów, ale również na szukaniu oparcia w tym, co dobre u współmałżonka.
Po ślubie Zelia okazała się kochającą żoną i matką – sercem ogniska domowego. Wydaje
się, że to właśnie ona kierowała domem i posiadała inicjatywę w wychowaniu dzieci. Ze
wspomnień Teresy i z zachowanej korespondencji rodzinnej można wnioskować o
całkowitym jej oddaniu rodzinie. W żadnym jednak wypadku nie była typem tzw. „kury
domowej”. Zelia była kobietą aktywną i przedsiębiorczą. Nie tylko zajmowała się domem,
ale z powodzeniem prowadziła własną działalność zawodową. Założyła przedsiębiorstwo
koronkarskie, z którego utrzymywała się rodzina. Jej przedsiębiorstwo przetrwało kryzys
ekonomiczny, w przeciwieństwie do firmy zegarmistrzowsko-jubilerskiej męża. Ludwik
zrezygnowawszy z własnego biznesu, zajął się wraz z żoną prowadzeniem jej firmy.
Zelia akceptowała odmienność psychiki swego męża i nie próbowała go „na siłę”
zmieniać. Ludwik bez przeszkód mógł w samotności oddawać się modlitwie i rozmyślaniu
– co było jego wielkim pragnieniem. Właśnie w tym celu kupił wspomniany w pierwszym
punkcie rozważań Pawilon. Tam modlił się z dala od ogniska domowego. Lubił także
wyprawy na ryby. Zelia akceptowała również wyjazdy męża – nie tylko służbowe
w interesach firmy koronkarskiej. Ludwik lubił pielgrzymować do różnych miejsc świętych i
podróżować z przyjaciółmi turystycznie po Europie i do Ziemi Świętej. Oczywiście przez to
wiele dni był nieobecny w domu. Zelia akceptowała wyjazdy męża, zapewne widząc w nich
źródło pokoju i dobra duchowego. Akceptowała zainteresowania męża, hobby,
utrzymywane przez niego stosunki towarzyskie. Wyjazdy męża nie naruszały trwałości
więzi małżeńskiej, a zachowana z nich korespondencja stanowi świadectwo gorącej miłości
małżonków.
Jednocześnie widać, że małżonkowie Martin ważne decyzje życiowe podejmowali
wspólnie. Tak było w przypadku sprzedaży zakładu zegarmistrzowsko-jubilerskiego i
decyzji o przeprowadzce do innego domu w Alencon. Ważne decyzje dyskutowali także z
dalszą rodziną. Szczególną pomocą dla rodziny Martin był Izydor Guerin, brat Zelii. Dobre
stosunki z rodziną żony stanowią jeszcze jedno potwierdzenie wzorowej więzi małżonków.
Pomoc ze strony rodziny Guerin okazała się bardzo ważna podczas choroby Zelii, a potem
po jej śmierci. Po śmierci żony Ludwik wraz z córkami przeprowadził się z Alencon do
Lisieux, ponieważ tam mieszkała rodzina Guerin – Izydor Guerin był aptekarzem w
Lisieux. Rodzina Guerin wspierała Ludwika w wychowaniu córek.
3. Katolicka rodzina
Sakramentalne małżeństwo Ludwika i Zelii stanowiło podstawę prawdziwie
katolickiej rodziny. Z punktu widzenia nauki Kościoła pierwszym ze znaków wzorowego
charakteru tej rodziny było jej otwarcie na życie. Miłość i otwartość na życie stanowi
bowiem fundament katolickiej rodziny. Ludwik z Zelia Martin mieli w sumie dziewięcioro
dzieci, z których czworo zmarło we wczesnym dzieciństwie.
Małżonkowie wiele troski włożyli w wychowanie pięciu córek: Marii, Pauliny,
Leonii, Celiny i Teresy. Ponieważ część ich dzieci wcześnie zmarło, dlatego każde następne
dziecko było wyczekiwane z wielką miłością, ale i z niepokojem – czy będzie zdrowe.
Zachowane pisma świadczą o gorącej trosce o dzieci, a nawet walce o ich przeżycie. Na
przykład Teresa była oddana do karmicielki na wieś, ponieważ chora Zelia nie mogła jej
karmić piersią. Nie wszystkie z córek Ludwika i Zelii byłe łatwe w wychowaniu. Bardzo
trudny charakter posiadała Leonia – odesłano ją z prywatnej szkoły do domu, bo
wychowawcy sobie z nią nie radzili. Z korespondencji Zelii przebija głęboka troska o
wychowanie Leonii. W sumie wszystkie siostry Martin otrzymały na owe czasy bardzo
dobre wykształcenie w prywatnych szkołach, co oczywiście kosztowało nie tylko wiele
troski rodziców, ale i pieniędzy.
Oprócz wychowania dzieci w płaszczyźnie naturalnej, ludzkiej, oprócz troski o życie,
wychowanie moralne, wykształcenie, rodzice Martin przekazywali swoim córkom wiarę. W
tej dziedzinie rodzina ta stanowi wspaniały przykład wspólnoty Kościoła domowego.
Ludwik i Zelia byli dla dzieci żywym przykład osób wierzących i praktykujących.
Pozostawione pisma świadczą o wspólnej modlitwie rodzinnej, zarówno w domu jak i o
wspólnym udziale w nabożeństwach i pielgrzymkach. Zelia będąc matką była jednocześnie
kierowniczką duchową swych córek. Na przykład ona uczyła mała Teresę (czteroletnią!)
pierwszych praktyk ascetycznych, umiejętności wyrzeczenia, aktów pokory. Podobnie
Ludwik uczył Teresę dawania biednym jałmużny. Nie tylko sami rodzice zajmowali się
wychowaniem religijnym, duchowy córek. Starsze dziewczęta wychowywały swoje
młodsze siostry Celinę i Teresę. Sytuacja ta świadczy jak bardzo mądrymi wychowawcami
byli rodzice, skoro nie tylko, że sami wychowywali dzieci, ale starsze córki potrafili uczynić wychowawcami najmłodszych – przygotowując ich w ten sposób do obowiązków w
dorosłym życiu.
Zelia przed ślubem prosiła Boga, aby dał jej dużo dzieci i żeby wszystkie były
poświęcone Bogu. Jak już zauważyliśmy wyżej, modlitwa ta była swego rodzaju
proroctwem. Wszystkie pięć córek zostało siostrami zakonnymi: Maria, Paulina, Celina i
Teresa karmelitankami, a Leonia wizytką. Przy tym nic nie świadczy o tym, żeby rodzina
Martin była przesadnie dewocyjna. Wychowanie religijne w tej rodzinie miało, można
powiedzieć, naturalny charakter – opierało się w pierwszym rzędzie na żywym przykładzie
wiary, modlitwy i praktyk duchowo-ascetycznych rodziców. Rodzice nie zmuszali swych
dzieci do życia religijnego – każda z córek samodzielnie wybierała swą drogę życia. Chyba
najlepszym przykładem może być Celina, która miała propozycję małżeństwa, a jednak
zdecydowała się oddać swoje serce tylko Jezusowi.
Powołanie zakonne wszystkich sióstr Martin stanowi dowód wielkiej hojności serca
ich rodziców w odniesieniu do Boga. Zelia ową hojność, pragnienie, aby wszystkie jej
dzieci były poświęcone Bogu, wyraziła we wspomnianej modlitwie przed ślubem.
Natomiast Ludwik wyraził ofiarę duchową swego serca fundując ołtarz do katedry św.
Piotra w Lisieux, po wstąpieniu do karmelu ukochanej przez niego Teresy.
Świętość rodziny Martin potwierdzona jest przez kanonizację obydwojga małżonków
w Kościele. Zatem w tej rodzinie jest już, razem ze świętą Teresą, troje ogłoszonych
świętych. Ponadto warto wspomnieć, że na wiosnę 2015 roku rozpoczął się proces badania
świętości życia Leonii. Przy jej grobie dzieją się cuda. Drogi działania Boga w życiu Jego
świętych są przedziwne – Leonia przecież była najtrudniejszą do wychowania z rodzeństwa,
dwa razy wstępowała do zgromadzenia zakonnego. Święta Teresa napisała, że wszystko jest
łaską. Świętość rodziny Martin stanowi przede wszystkim dzieło Ducha Świętego, ale także
hojną odpowiedź człowieka na łaskę Bożą.
Ks. Ludwik Nowakowski
JT na podst. KATECHEZY Ks. Ludwika Nowakowskiego z dn. 1 listopada 2015