LECTIO DIVINA RR 2020 – 23 listopada – poniedziałek XXXIV tygodnia zwykłego

pobożne czytanie

Łk 21,1-4

Temat: Bóg źródłem wolności

Święty Maksymilian Kolbe zgłosił siebie za jakiegoś współwięźnia, bo tamten miał żonę i dzieci. Maksymilian nie zastanawiał się nad tym, co pomyśli hitlerowski komendant, on wiedział, co chce zrobić, on wypowiedział swoje pragnienie. Zaskoczony ss-man zgodził się, być może nawet dziwiąc się własnej decyzji.
Wdowa, na którą patrzy Pan Jezus bardzo zaufała – jej pragnieniem było złożenie ofiary, nie miała więcej, może nawet nie myślała, że bez Bożej pomocy nie przeżyje. Werset sprzed ewangelii („Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”) przypomina, że każdy człowiek, który wybrał Boga, każdy kto wybrał „Boże” zasady jest gotowy. Ale aby być gotowym, trzeba być wolnym, w przeciwnym wypadku człowiek nie zdecyduje się na ryzyko, na mądre postawienie na swoim.
A czym się różni człowiek uparty od tego, który zaufał Bogu? Tym, że uparty sam wyznaczył sobie cele, sam określił to, na czym mu zależy, a wierny Bogu zaufał Stwórcy, od Niego przejął to, co najważniejsze.
Wolność, jaką daje Bóg jest możliwością podjęcia decyzji. Była więźniarka z Brzezinki kiedyś podczas prelekcji powiedziała: „byliśmy w każdej chwili wolni, nawet idąc na zagazowanie mogłam wybaczyć, albo nie…. Wybaczyłam, poczułam się wolna, a potem gaz nie poleciał i wróciłam do baraku”.
Jeśli się czuję czymś ograniczony, choćby natrętną myślą typu „co oni o mnie pomyślą” albo „będę udawał, a potem coś nowego wymyślę” to jeszcze nie poznałem Boga…
Utwierdzam się w podjętych decyzjach, nieustannie stawiam Panu Bogu pytania, szukam odpowiedzi w Biblii, podczas adoracji, rozważania, a to wszystko po to, aby w żadnej chwili nie zacząć decydować samemu – pycha zawsze jest gotowa, aby atakować…
Mając jasno wyznaczoną drogę swobodnie i jednoznacznie idę spokojnie w stronę wskazanego przez Boga celu – jak trzeba, to staję otwarcie nawet wobec przeciwników, jednocześnie powierzając ich Bogu – to przecież też Jego dzieci.
Chcę służyć Bogu, a w takim wypadku nigdy nie zabraknie mi tego, co mogę Mu ofiarować, czasem jest to pomoc komuś bliskiemu, czasem wysłuchanie obcego, a czasem samotność i cierpienie – to wszystko złożone w darze Bogu podnosi mnie do Jego serca.